 |
Forum Superschizy Forum Stowarzyszenia Wielbicieli Rzeczy Niekonwencjonalnych oraz International AWoKaDO
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rosom@k
Imperator Administrator

Dołączył: 03 Paź 2005
Posty: 1509
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Wto 9:56, 04 Kwi 2006 Temat postu: LARP 2 - Fleton 2 - Powrót do Khertanii |
|
|
No to teraz wypadałoby, abym opowiedział jak to było na drugiej odsłonie Fletona.
Najpierw była tzw. Kwaterka, czyli budowanie wszystkiego co miało być zbudowane. Później, o godzinie 10.00 - 10.30 rozpoczął się LARP. Zakończył się o godzinie 14.20. Następnie zrobiliśmy jeszcze grę "Capture The Flag", a na końcu "Atak Na Twierdzę".
Przebieg LARPa:
Assingard został zajęty przez Orków, które po zrabowaniu go, bezczelnie poszły sobie z miasta. Zostawiły tylko embargo na sprzedawanie broni i zgliszcza. Namiestnik Assingardu najwyraźniej nie radził sobie zbyt dobrze. Miasto przegrało wojnę, domy były spalone, nikt nie miał broni, a on nie podjął żadnych kroków, aby to zmienić. Na szczęście do miasta przybyły trzy uzbrojone osoby. Kapłanka, Łotrzyk i Barbarzyńca. Pojawiły się nagle w portalu, który od dawna nie był już używany. Namiestnik wyszedł z miasta, aby się im przywitać. Opowiedział im o wszystkim co zdażyło się w mieście, przedstawił ich wszystkim ważnym osobom, a następnie poszedł spać, jak zresztą i reszta mieszkańców. Rankiem odbył się sobór. Namiestnik ogłosił wszystkim, że embargo na sprzedaż broni i zakaz jej posiadania zostały zniesione. Oświadczył również, że ich sojusznicy z miasta Delasir zajęli jedno z Orczych miast. Za jego uwolnienie zażądali uwolnienia Assingardu. Orkowie przyjęli propozycję. Jednakże, Namiestnik Assingardu - Angulis Avrilis, musiał zapłacić sojusznikowi za przysługę, a jak wiadomo, miasto było bardzo biedne. Namiestnik zaczął szukać śmiałków, którzy odważyliby się wziąć udział w niebezpiecznej wyprawie do Starej Świątynii i Ruin, w poszukiwaniu skarbów. Drużyna, która pojawiła się w portalu wyruszyła na poszukiwania. Do jej oddziałów dołączył też czarodziej Hexel. Krasnolud Brottor i człowiek zwany Wodzem Honotu, wyruszyli razem jako druga ekipa. W mroku utworzyła sie także ekipa trzecia, o której nikt nie wiedział.
Podczas gdy ekipa druga trzebiła świątynię, ekipa pierwsza przeszukiwała ruiny. Znaleźli piękną zieloną butelkę, jednak poczas wychodzenia z ruin zostali zaatakowani przez ekipę trzecią. Avillis - Elf Łotrzyk, o mały włos nie został trafiony strzałą. Wtedy zorientował się, że zostali zaatakowani. Udało mu się krzyknąć tylko "Idźcie na prawą stronę!" do swojej drużyny, po czym sam pobiegł w lewo. Zobaczył goniących go Kupca miasta, który - jak sądził do tej pory - był po jego stronie, a który jednocześnie miał teraz chęć go zabić. Wraz z kupcem przybiegł jeszcze ktoś, ale w ciemności panującej w ruinach Elf (nawet ze swoim wspaniałym wzokiem) nie był w stanie zobaczyć kto to był. Miał on jednak tarczę i miecz, tak samo zresztą jak kupiec i jak on sam. Avillis zapędził ich w takie miejsce, gdzie nie mogli zajść go od obydwu stron. Stali obok siebie w przejściu do jednej z komnat i zasłaniając się tarczami dźgali go swoimi mieczami od góry i od dołu. Atakowali zazwyczaj po ataku Elfa, aby trafić go gdzieś, gdzie nie osłaniała go tarcza. Obaj mieli pancerze, a Łotrzyk tylko własną skórę. Po kilku chwilach Elf trafił kupca w brzuch, jednak sprawdziła sie doskonale jego kolczuga. Po kilku minutach, Avillis został trafiony przez "Tego drugiego" i tym samym pał na ziemię ranny, wołając o pomoc. Przybiegł Półork z drużyny przeciwników i rzucił mu miksturkę leczenia. Avillis wypił ją jak najszybciej, poczuł w ustach słony smak, i sparaliżowany poczuł, że umiera. Zdołał tylko usłyszeć błagalne słowa Półorka: "Nie wiedziałem, że to trucizna! Przepraszam. Kupiec! Sprzedałeś mi truciznę zamiast mikstury leczenia..." Potem nie usłyszał już nic. Obudził się w mieście. Został wskrzeszony w jakiś dziwny sposób! I żył dalej! Śmierć była dla niego łaskawa. Powiedział o wszystkim Namiestnikowi miasta, a ten, choć nie był zadowolony tym co usłyszał, nie zrobił nic aby pomóc Avillisowi. Reszta drużyny Elfa została raniona w ruinach. Kiedy elf powrócił do ruin, zobaczył jak wszyscy czołgają się wołając o pomoc. Zdążył uleczyć resztę swojej drużyny i wraz z nimi powrócił do miasta. Ekipa druga - Krasnolud i Człowiek wrócili już do Assingardu z artefaktami i dużo na tym zyskali. Ekipa pierwsza sprzedała butelkę zamiast oddać ją Namiestnikowi. Ekipa trzecia wróciła z wielką liczbą artefaktów. Wszystkie sprzedano. Avillis stanął twarzą w twarz ze swoim zabójcą i z kupcem. Po chwili namysłu stwierdził, że nie zabije kupca (powiedział mu to w twarz). Uważał bowiem, że ma on po swojej stronie zbyt wiele osób, że jego ekipie nie zależało na zabójstwie ekipy pierwszej, tylko na zdobyciu artefaktów i że po zabiciu kupca całe miasto go znienawidzi, nie mając gdzie kupować potrzebnych rzeczy. Dał więc sobie spokój. Enturion, bo tak nazywał się kupiec, przeprosił go za wszystko i nastąpił między nimi pokój. Avillis postanowił odwiedzieć więzienie, w którym zobaczył swojego zaginionego brata. Wściekł się na Namiestnika, że bezpodstawnie więził i torturował jego ukochanego brata, a także był na niego zły, że nie uczynił żadnego kroku aby mu pomóc po zaatakowaniu go przez ekipę trzecią, a Enturion nienawidził go, ponieważ uważał, że nie sprawdzał się w roli Namiestnika. Obie ekipy postanowiły coś z tym zrobić. Żonę Namiestnika, jak i samego Namiestnika zaprowadzono do lasu i torturowano, aby zrzekł sie władzy. Angulis Avrilis nie chciał jednak tego uczynić. Wtedy został zraniony. Zaczął wołać o pomoc medyka. Avillis powiedział mu, że uleczy go za 30 sztuk złota. Ż wszystko będzie dobrze, że wezmą go do lochu na jakiś czas, a potem będzie mógł spokojnie żyć. Angulis nie chciał tego. Umarł. Władzę nad Assingardem przejął Avillis. Dowódcą straży został kupiec - Enturion.
Następnego dnia, Avillisa zaczęła dręczyć pjawiająca się w snach i na jawie Śmierć. Odbyło się polowanie na jelenia, ponieważ zauważono takowego w okolicach miasta. Jednak jeleń był tylko przetransmutowanym nieumarłym. W pogoni za jeleniem, Avillis dostrzegł jeszcze kilku swoich podwładnych, którzy czekali na niego, aby - jak mówili - pomóc mu w polowaniu. Dopiero później Elf zauważył, że Jeleń, jak i kilku jego podwładnych byli Nieumarłymi. Ale wtedy było już za późno. Został zraniony przez samego syna śmierci. Nie mógł nawet wołać o pomoc. Taka była moc Syna Śmierci. Avillis umarł. Znowu zobaczył przed sobą śmierć, która żądała statku w zamian za przywrócenie mu życia. Avillis, jako że był łotrzykiem, zaczął dyskutować i po pewnym czasie Śmierć zgodziła się na jego układ. Ci, którzy będą chcieli wrócić żywi do miasta, wrócą do niego. Ci, którzy wolą walczyć po stronie Śmierci jako Nieumarli, zostaną z nią. Za to, Śmierć otrzyma statek. Tak tez się stało. Śmierć wyruszyła z Nieumarłymi statkiem w morze, a Avillis zaczął przygotowywać się do walki z Nieumarłymi. Zabrał swój ostatni statek jaki miał, uzbroił wszystkich zdolnych do walki i wyruszył wraz z nimi statkiem w poszukiwaniu Nieumarłych. Po drodze stoczyli walkę z dwoma Wężami morskimi, jednak wyszli z niej praktycznie bez szwanku. Mieli po swojej stronie Półorka zwanego Shaafą, który kiedyś zabił Avillisa trucizną myśląc że to miksturka leczenia, Drugiego Półorka Girhorka, Bankiera Atlona 3 kapłanki, Brata Avillisa - Vadinsilla, kupca Enturiona i jeszcze kilka osób. W pewnym momencie zauważyli wyspę, a nad nią unoszące się Zło. Postanowili wysiąść na ląd. I słusznie zrobili. Jeśli nie chcieli zostać wytrzebieni, musieli walczyć. Kilka metrów od plaży, w lesie, natrafili na pagórki. Weszli na jeden, a na następnym czekała na nich armia nieumarłych. Zaczęła się walka, jednak Assingardczycy mieli taktykę. Półork zwany Shaafa szedł ze swoją włócznią i z tarczą na plecach, osłaniając Avillisa. Aby mieć szanse w tej bitwie, musieli przejść na drugi pagórek, nie przechodząc przez istniejący między nimi rów. Avillis z naciągniętą na łuk strzałą szedł osłaniany przez Shaafę w kierunku, w którym pagurki łączyły się. Przedzierając się zboczem, ze ścianą drzew po lewej stronie, Elf kroczył żwawo za Półorkiem, nie mogąc za nim nadażyć. W pewnym momencie został trafiony przez łucznika, jednak strzała ześlizgnęła się po jego kolczudze. Pancerz jednak uległ uszkodzeniu i odpadło wiele kółeczek. Avillis zrzucił szybko pancerz (zajęło mu to 3,7 sekundy) i poszedł dalej za Półorkiem.
Tymczasem, po prawej stronie pola bitwy, osłaniane przez kilku wojowników i kilka drzew przechodziły 3 kapłanki - Izolda, Łucja i Aristilea. Z trudem podchodząc pod górę, widząc przed sobą mnóstwo żywych trupów, wkońcu odpędziły nieumarłych. Kilku zostało zabitych przez wojska Assingardu.
Shaafa i Avillis stanęli twarzą w twarz z grupką trupów, jednak żaden z nich nie był w stanie podejść, widząc wymierzony w siebie napięty łuk. Trupy cofały się stopniowo. W pewnym, całkowicie odpowiednim momencie, Półork rozpoczął atak na umarlaków. Druga część wojsk Assingardu odcięła im drogę ucieczki. Umarlaki miały po swojej prawej stronie Gęsty las, po lewej rów, z przodu wysokiego na dwa metry Półorka Barbarzyńcę i zręcznego, aczkolwiek tchórzliwego Elfa Łotrzyka z łukiem, a z tyłu resztę wojsk Assingardu. Najpierw zaatakowali Shaafę, I przeszli z jego lewej strony (obok gęstwiny). Avillis przesunął się z łukiem na prawo, aby Nieumarli nie weszli prosto na niego. Teraz Elf i Półork znajdowali się w środku. Łotrzyk wymierzył kilka strałów w wojska, z którymi nie walczył Shaafa, a które były ustawione plecami do niego. Rozpoczęła się rzeź. Avillis nie wiedział, gdzie podział się Shaafa, ale prawdopodobnie walczył wciąż z Nieumarłymi, po lewej stronie pagórka. Elf był zdany sam na siebie. Wypuścił kilka strzał, trafiając kilka razy. Wojska Assingardu dotarły na środek pola bitwy i osłoniły Avillisa. W pewnym momencie, Łotrzyk zauważył rannego. Podskoczył do niego, aby go uleczyć, jednak uprzedziła go kapłanka.
Po prawej stronie pagórka, brat Avillisa - Vadinsill, walczył ramię w ramię z Atlonem, przeciwko Nieumarłym. Kapłanki zajmowały się teraz głównie leczeniem i raczej nie było ich widać na polu bitwy. Atlon miał juz całkowicie zniszczony pancerz, lecz walczył dalej. W pewnej chwili został zraniony od tyłu, przez trupa Maga Hexela. Poczuł silny ból i runął na ziemię wołając o pomoc. Wojska Assingardu wybiły juz większość Nieumarłych walczących po prawej stronie. Niedobitki żywych trupów rzuciły sie na lewą stronę, w kierunku Shaafy, jednak ze zdziwieniem zauważyły, iż jest tam już więcej osób, niż tylko Półork i Elf. Shaafa zauważył Atlona, podbiegł do niego i rzucił mu miksturkę leczenia ran. Atlon wypił miksturkę i usiadł na ziemi aby odpocząć. Zostało już tylko kilku nieumarłych. Wojska Assingardu szybko sobie z nimi poradziły. Szczęście ogarnęło wojska Assingardu. Wszyscy byli niezmiernie szczęśliwi. Tylko Avillis prędko pobiegł do kapłanek. Wiedział co się zaraz stanie i opowiedział o wszystkim kapłankom. Zrozumiały co mają robić.
Nagle z nikąd pojawiła się śmierć. Avillis krzyknął: "Teraz!" Kapłanki dotknęły razem Śmierci i wszyscy usłyszęli odbijające się echem słowa inkantacji "Amandatio Vivo Cadaverum!". Śmierć zniknęła. "Odpędzenie Nieumarłych" W wykonaniu trzech kapłanek miało wielką moc.
Assingardczycy powrócili na statek. Dopłynęli do swojego miasta i zaczęli wiwatować na cześć swoją, swego miasta i swojego nowego namiestnika.
W tym momencie skończył się Fleton 2 - Powrót do Khertanii.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Wilhelm Corvus
MOD - Master Of Disaster

Dołączył: 17 Mar 2006
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Fort winiary
|
Wysłany: Wto 14:58, 04 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Szkoda że mnie nie było....
Kto grał: Śmierć, Syna Śmierci i Vadinsilla?? I ile osób było dokładnie na LARPie?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Anulorn10
Imperator Administrator

Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 1724
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5
|
Wysłany: Wto 20:38, 04 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Ale żeś sobie wlewał Rosomak...hehe. No widzę, że całkiem ładnie wszystko przebiegło, chociaż czy w planach była "Bitwa z żywymi trupami"??
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Rosom@k
Imperator Administrator

Dołączył: 03 Paź 2005
Posty: 1509
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Śro 10:29, 05 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Heh...
Do LARPa nie ma planów
Jest SCENARIUSZ w którym jest zanotowane to, co musi być i co musi się w jakiś sposób zdarzyć. W życiu też tak masz. Masz zaprogramowane w scenariuszu wiele rzeczy, ale wiesz, że jedna z nich zdarzy się napewno - kiedyś umrzesz. Reszty wątków nie znasz. Sam za nie decydujesz, wraz z twoim otoczeniem. Tak samo było na tym LARPie. Wszyscy wiedzieli że kiedyś umrą, MG wiedzieli co musi się stać, a co stało się poza tym - zgotował los.
Tak właśnie musi być! MG też muszą mieć zabawę
Wilhelm - osób było 19. Vadinsilla grał Mariusz, kumpel Conana. Syna śmierci grał taki jeden koleś co go Aristilei chłopak przyprowadził (fajną zbroję miał), a śmierć grał Makles/Kraian. NIGDY WIĘCEJ MAKLESA JAKO ŚMIERCI!
Gdzie ja sobie lewam? Zwykły przebieg wydarzeń opisany przez przygladającego się wszystkiemu narratora
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Wilhelm Corvus
MOD - Master Of Disaster

Dołączył: 17 Mar 2006
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Fort winiary
|
Wysłany: Śro 13:43, 05 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Makles jako śmierć??? OMG.....
I co jak grał tę postać?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Anulorn10
Imperator Administrator

Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 1724
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5
|
Wysłany: Śro 19:44, 05 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Gdzie?? ty po prostu jesteś sprytny i nie wlewasz sobie oficjalnie. Tego trza się dopatrzeć, np. "Wiwatowali na cześć swoją, swojego miasta i swojego nowego namiestnika."
Wilhelmie... A jak Makles mógł grać śmierć?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Rosom@k
Imperator Administrator

Dołączył: 03 Paź 2005
Posty: 1509
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Czw 22:04, 06 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
No bo tak było! Wiwatowali!
(ale to siię dopisuje w scenariuszyu. To nie było odegrane... Chociaż... Kilka osób było BARDZO zadowolonych )
Makles jako śmierć... NIGDY WIĘCEJ! Pierwszy raz miałem takiego LARPa w którym musiałem pilnować żeby mi się scenariusz nie wymknął. Ale nie było trudne to pilnowanie. Makles strasznie mieszał. Jakieś armie Nieumarłych robił, statek chciał kupić, zabijał wszystkich z miasta po kolei... STRASZNE!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Anulorn10
Imperator Administrator

Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 1724
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5
|
Wysłany: Nie 14:32, 16 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
"Pierwszy raz miałem takiego larpa..." Haha! To twój drugi larp i już masz takie problemy. Przy 20 osobach. Pomyśl co będzie jak przyjdzie setka. Bez pomocy sporej gwardii, możesz zapomnieć o scenariuszu.
PS Wiwatowali??? Jasneee.... Powiedzcie mi - Kto wiwatował Rosomakowi? Wybacz, ale armią zbawienia to ty nie jesteś.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Rosom@k
Imperator Administrator

Dołączył: 03 Paź 2005
Posty: 1509
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Nie 16:35, 16 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
"Ale nie było trudne to pilnowanie" - Tak napisałem. Mój LARP. Mogę zrobić i zmienić w każdej chwili wszystko co chcę
Naucz się czytać zawiasy... nawiasy znaczy się.
Dam sobię radę. Tylko Makles nie może być MG
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Anulorn10
Imperator Administrator

Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 1724
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5
|
Wysłany: Czw 20:57, 20 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Jak sobie życzysz..... chociaż:
<ilithid> Kto miał rację?
<tłum zdominowanych ludzi> Anulorn!
<ilithid> Dobra odpowiedź.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Rosom@k
Imperator Administrator

Dołączył: 03 Paź 2005
Posty: 1509
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Czw 22:45, 20 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Zdominowanych... właśnie.
Jak się ten twój ilithid w ogóle będzie nazywał? Wymyśliłeś już coś ciekawego? Może nazwiesz go tak, jak nazywał się ten koleś co stał przy rurach do wdychania tytoniu w gothicu II? Pamiętasz jak się nazywał?
Abuyin Ibn Djadir Ibn Omar Kalid Ben Haidji Den Al Sharidi
Zapisałem sobie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Anulorn10
Imperator Administrator

Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 1724
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5
|
Wysłany: Pią 19:44, 21 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Taaa... El-Vissinvelp. Nie, nie. tamten żyje i nie mogę przywłaszczyć sobie jego imienia. Chociaż nie było zbyt ciekawe. Mam pewien pomysł, ale to w następnym odci... poście.
Fajne imię tego kolesia...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Rosom@k
Imperator Administrator

Dołączył: 03 Paź 2005
Posty: 1509
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Sob 15:55, 22 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Pomysł? To daj na prywatne forum Masz do niego dostęp. I Conan też. I oczywiście ja. Jak narazie nikt więcej. Możesz pisać ile chcesz i nikt oprócz nas nie zobaczy. Nazwę użytkownika wpisujesz swoją własną (Anulorn10) i hasło też to, które masz do forum (rosomakrządzi żart - że takie masz, nie że rządzę). Miłego pisania
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|