|
Forum Superschizy Forum Stowarzyszenia Wielbicieli Rzeczy Niekonwencjonalnych oraz International AWoKaDO
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Conan 18
MOD - Master Of Disaster
Dołączył: 07 Gru 2005
Posty: 1124
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z maista
|
Wysłany: Pon 19:27, 05 Cze 2006 Temat postu: Gra ze śmiercią |
|
|
Wojna się kończyła, elfy wygrały wojnę z ludźmi na zachodzie, a na południu orki zaczęły się cofać. Nie było większych szans by krasnoludy utrzymają swoją pozycję. Ich nadzieja leżała na północy i zachodzie gdzie ostatnie ludzkie zbierały swoje siły...
- Ale czy po 200 letnich wojnach z krasnoludami ludzie będą chcieli się do nas przyłączyć, ojcze?? - Zapytał z zaciekawieniem oglądając mapę ojca Tarrtit.
- Będą musieli się zgodzić, jeżeli się nie przyłączą do nasz to, jeżeli nie my to orki albo gobliny ich zabiją, a wtedy ich marzenie o własnym kraju nigdy się nie spełni - powiedział ojciec Tarrtita
Prawda jednak była inna, ludzie mogli się nie przyłączyć i wyruszyć na wschód gdzie mieli szanse wygrać z nielicznymi już hobbitami i tam przez parę lat żyć bez wojen... Krasnoludy musiały zaskarbić sobie przychylność ludzi, dlatego przygotowali dla nich....
(Admin: Popraw tego posta. Jest w nim pelno bledow stylistycznych i ortograficznych - sily ludzi zbieraly swoje sily - cos tu nie pasuje. Ja w kazdym razie nic z tego nie zrozumialem. Za duzo kierunkow, zbyt duze podobienstwo slow, chociaz doceniam to, ze zaczales pisac w outbooku. Do poprawy)
(Admin: Nadal pełno błędów. Poprawiłeś na jeszcze gorzej:
- "Wojna się kończyła, elfy wygrały wojnę" - bez składni
- "orki zaczęły się cofać" - w rozwoju?
- "by krasnoludy utrzymają" - chyba "by utrzymały"
- "ostatnie ludzkie zbierały swoje siły" - też źle. Co ludzkie?
- jest jeszcze kilka błędów językowych i stylistycznych, ale czerwony tusz mi się kończy )
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Conan 18 dnia Śro 21:33, 07 Cze 2006, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Anulorn10
Imperator Administrator
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 1724
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5
|
Wysłany: Śro 21:08, 07 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Eee... Też się pogubiłem. Rozumiem ideę, ale nie wiem:
1)Kto jest z kim?
2)Gdzie jest kto?
3)Ile toczy sie równorzędnych wojen?
4)przedstawicielami jakiej rasy sa ojciec i syn?
5)Gdzie dzieje się akcja? Miejsce? To trzeba ładnie opisać
6)Dlaczego hobbici a nie halflingi? (To akurat moje osobiste uwagi. Nie lubię hobbitów)
Chętnie zacznę pisać. muszisz jednak napisac tego posta od nowa...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anulorn10
Imperator Administrator
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 1724
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5
|
Wysłany: Śro 21:54, 07 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
A czy orkowie, ludzie i krasnoludy są razem?
oki, jedziemy
Wtem do namiotu wszedł krasnoludzki generał Sindgan. Odziany był we wspaniałą mithrilową zbroję, a na plecach spoczywał jego sławny wielki młot "Orcbreaker".
-Szybko, musimy pędzić w głąb kopalni i przekopać się pod Białą Skąłą. - zaczął generał. - Elfy są blisko, a moi ludzi nie utrzymają się zbyt długo.
Felnor, ojciec Tarrita skinął głową i dał znać swojej ekipie kopaczy. Cała dwudziestka ruszył w głąb ciemnych tuneli, zaś Sindgan wrócił do swoich ludzi, licząc na dobrą walkę.
(nie wiem dokładnie co sobie wyobrażałeś Conan, ale ja tak zbudowałem otoczenie. Mam nadzieję że ci odpowiada jak nie to się poprawię)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Conan 18
MOD - Master Of Disaster
Dołączył: 07 Gru 2005
Posty: 1124
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z maista
|
Wysłany: Śro 22:30, 07 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
(Hmmmm tam był post Rosom@k ale go już nie ma.. nie ważne)
Tak oto mi chodziło Anulorn karzdy pisze to jak sobie wyobraża to co się tam dzieje (ale żeby było spujne z tym co inni napisali)
Gdy Sindgan wraz z dwójką swoich ludzi wrócili do oddziału było już słychać w oddali zbliżający się w ich kierunku kolejny oddział elfów. Gdy przeciwne oddziały były 50 metrów przed sobą. Powietrze przecięły elfickie strzały, na to Sindgan podniósł topór do góry i krzykną do boju!!! Za króla!! za Karatha!!! (bóg krasnoludów, który miłował wojnę). Na te słowa stu wojowników ruszyło ze wrzaskiem na elfy. Walka była dosyć wyrównana. Na każdego krasnoluda przypadało półtora elfa. Gdy szala zwycięstwa przechylała się na stronę krasnoludów z oddali rozbrzmiał elficki róg, a zaraz po min na horyzoncie pojawiła się elficka konnica. Gdy Sindgan to zobaczył zaczął wycofywać wojska. Niestety było już za późno by uciec w bezpieczną kryjówkę. Sindgan mógł teraz tylko liczy na cud.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anulorn10
Imperator Administrator
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 1724
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5
|
Wysłany: Nie 21:09, 11 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
(jestem w głupiej sytacji, bo ty uwielbiasz krasnoludy i zawsze będziesz je przedkładać nad elfy. Dla mnie np. wyrównaną walką jest krasnolud=elf. Ale okey, wierzę że to elitarny oddział. Czy ten Karath to nie przypadkiem bóg, lubujący wysoko KARATOWE klejnoty? )
Wtem z tunelu wyłonił się Elfomiot, kolejny zabójczy wynalazek krasnoludów. Po trójna katapulta, i drewniana osłona dla miotaczy młotów, to właśnie stanowiła machina. Krasnoludy stworzyły wokół niej krąg, a katapulty zaczęły przeżedzać elfickie szeregi. Kolejna salwa strzał, zatrzymała się na żelaznych tarczach lub drewnianej osłonie. I znowu kontratak katapult i młotów.
-Kiedy to stworzyłeś!? - krzyknął z podziwem Sindgan do znajomego wynazalcy, który przed chwilą rzucił młotem w głowę szarżującego jeźdźca.
-Wczoraj! - odparł Deccan. - Ale nie mogłem przejechać, bo tunel był za wąski. Dopiero przed chwilą Felnor poszerzył go dla mnie.
-Jak te cholerne elfy się przedrą, to ja jestem śmierdzącym goblinem!
Deccan się zaśmiał i dał znak do wystrzelenia kolejnych pocisków.
***
-Co to za jest!? - spytał niedowierzając Zellen, kiedy na pole bitwy wyjechała zabójcza maszyna.
-Nie mam pojęcia - odparł inny elficki dowódca. - Wycofać wojska?
-Przeciwnie. - generał wymusił uśmiech i dodał - Rzuć do walki wszystkie siły. Jak dobrze się przyjrzysz zauważysz że maszyna ma niewiele pocisków. To samo tyczy się miotaczy. Młoty to nie strzały. Skończą sie im znacznie wcześniej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rosom@k
Imperator Administrator
Dołączył: 03 Paź 2005
Posty: 1509
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Pon 20:42, 12 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Ale zapasy Krasnoludów były praktycznie niewyczerpywalne. Elfy o tym nie wiedziały, jednak były szybsze i zwinniejsze niż ich przeciwnicy. Porządnie obrawszy tor biegu ich koni, stwierdziły, że maszyna nie zdąży się obrócić, a także sporo czasu minie, zanim Khazady dotrą do bramy i dobiegną spowrotem do elfów. Zieloni postanowili zaatakować od bocznej ściany miasta.
Konie gnały najszybciej jak mogły, a siedzące w ich siodłach elfy zdawały się latać od pędu biegu. Krasnoludy były bezsilne, nie umiały tak dobrze wymanewrowac maszyny, zresztą i tak nie miałoby to najmniejszego sensu. Boczna ściana została zrównana przez elfickich magów z ziemią, a Sindgan został Śmierdzącym Goblinem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Conan 18
MOD - Master Of Disaster
Dołączył: 07 Gru 2005
Posty: 1124
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z maista
|
Wysłany: Wto 0:24, 13 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
(a to nie Deccan jest tym śmierdzącym Goblinem??) (Admin: Nie, bo on się zaśmiał. Przeczytaj ostatnią linijkę. Nie zaśmiał się chyba z tego, co sam powiedział, nie?)
Elfy zadowolone za swojego sukcesu, zdecydwoały się zaatakować jeszcze raz. Tym razem nie mogły szarzować z tej samej strony bo krasnoludy zaczeły się cofać i formować szyki obronne by nie dopuścić do dalszego zniszczenia maszyny. Zaczeli się powoli cofać w stronę miasta...
***
- Panie, krasnoludy się wycofują - doniusł posłaniec Zellenowi
- To wyśmienicie - ucieszył się Zellen - Teraz możemy zadać im ostateczny cios!!! - wykrzykną.
- Niech wszystkie oddziały się szykują, tym razem będziemy atakować frontalnie - powiedział Zellen stojącemu obok oficerowi
- Tak jest - odpowiedział - ale jeśli można spytać, czemu żucamy się prosto w paszcze zranionego lwa? i czy...
- Nie przeszkadzaj mi - przerwał mu Zellen - przyszykować wojsko i na moj znak atakujemy...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rosom@k
Imperator Administrator
Dołączył: 03 Paź 2005
Posty: 1509
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Wto 8:58, 13 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Zawył róg i cała armia zielonych na swoich różnych maści koniach zaszarżowała niczym szybujące ptaki od przodu. Krasnoludy były na to przygotowane. Cała sterta młotków do rzucania poleciała w stronę elfów. Teraz krasnoludy miały jakieś szanse.
Tarrit zastanawiał się, w jaki sposób elfy, takie mizerne istoty zdołały przedrzeć się przez całą ludzką krainę Sunshield, znajdującą się na północny zachód, od znakomitego krasnoludzkiego państwa Indoruth. Niziołki z Pillponbillton były juz słabe i napewno łatwiej byłoby elfom przedrzeć się od strony zachodniej, poprzez ich kraj pełen sprzyjających elfom lasów. Orki z Gor-Bathor wycofywały się na południe poprzez Nazz Boll'A-Woh do swojego kraju. Nazz Boll'A-Woh było łatwym łupem, zamieszkiwanym przez pomniejsze rasy takie jak Gobliny, Gnolle, Bugbeary, czy nieliczne Orki i Kuo-Toa. Było krajem barbarzyńskim, nie wyćwiczonym w różnych taktykach walki i elfy napewno spokojnie by je podbiły. Dlaczego więc wybrały trudniejszą drogę? Czy dlatego, że nie była okrężna? Tarrit nie mógł w to uwierzyć. Wiedział, że Elfy szukają czegoś potężnego. Czegoś, co tylko w Indoruth można znaleźć...
***
Pokonają nas! - Zellen dostał informację od jakiegoś elfa w niebieskim płaszczu. - Nie mamy szans! - w głosie posiadacza niebieskiego płaszcza było słychac przerażenie.
- Nie jesteśmy krasnoludami. Umiemy myśleć. Trzeba znaleźć jakiś sposób na te ich młoty. - Powiedział spokojnie Zellen.
-Wiem co moża zrobić! - pojawił się kolejny elf. - Jestem zwiadowcą i wiem, że posiadamy oddział czarodziejów. Oni napewno zdołaliby powstrzymać te młoty. -
Zellen słysząc tą odpowiedź uśmiechnął się szyderczo. - Przyprowadź ich - powiedział.
***
I znów Moradin jest z nami! Szczęście po naszej stronie! Młotów mamy jeszcze wiele, a elów zostało już tylko garstka! - Czieszył się Deccan. Śmierdzący Goblin, jak zwykł od teraz nazywać przyjaciela Deccan powiedział - Nas niestety też. Ale przynajmniej mamy mury. - w jego głosie słychać było nadzieję, która znikła, gdy wokół maszyny krasnoludów pojawiła się żółtoprzezroczysta bariera...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anulorn10
Imperator Administrator
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 1724
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5
|
Wysłany: Wto 19:10, 13 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
(załamujecie mnie... aż brak mi słów ile jest niezgodności... przecież tekst "rzucić do walki wszyskie siły" nie oznacza "niech wojownicy atakują a nasz oddział magów stoi z tyłu i czeka na zbawienie!".(Admin: A kto powiedział że on czekał na zbawienie? Zapewne coś robił, ale tu najwyraźniej mógł się bardziej przydać.) Ponadto elfy maja dobry wzrok... a skoro tak to czemu Zellen widział mało pocisków, a krasnoludy mają ich dużo!? I gdzie u diabła mieszczą nieskończone ilości młotów!? eh(Admin: Pociski = młoty. Oni wystrzeliwują młoty do rzucania. Przynajmniej ja to tak widzę. A Elfy wcale nie są blisko Miasta krasnoludów. Zellen na przykład jak sobie wyobrażam ciągle jeszcze stoi w lesie z posiłkami. Działa na morale krasnoludów wystawiając do walki coraz to nowe elfy. Młoty są nadal dostarczane przez tunel, którym była wyprowadzona machina. Dlatego Elf nie wie, ile ich jest.))(A co w czasie walki mógłby robić oddział magów? 300 metrów dalej zabawiać się w poszukiwaczy przygód??? A jeżeli pociski dochodzą z tuneli to chyba wypadałoby to napisać w tekście, a nie imaginować nieskończone ilości 5 kilogramowych młotów!)
-Co to na Clangeddina jest!? - zapiszczał Deccan. Magia nie była zbyt lubiana ani znana przez krasnoludy, dlatego też nie zdawali sobie sprawy jakie ciągnie konsekwencje...
***
Zellen wiedział co mu grozi w wypadku porażki, i wolał więcej zaryzykować niż za dużo oszczędzić. Wyjął zabójczą strzałę ze swojego wspaniałego kołczanu i nałożył ją na swój magiczny łuk "Favwar".
-Jeden czysty strzał - wyszeptał celując w dowódce krasnoludów.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Anulorn10 dnia Nie 12:52, 18 Cze 2006, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rosom@k
Imperator Administrator
Dołączył: 03 Paź 2005
Posty: 1509
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Śro 20:45, 14 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Walka trwała. Krasnoludy walczyły co sił w rękach i nogach i co honoru w brodzie. Elfy nie były tak silne, były jednak znacznie zręczniejsze i zwinniejsze. Mimo to zieloni (nazywanie elfów zielonymi jest błędne. Za bardzo koryguje z zielonoskórymi - orkami) przegrywali. Sejmitary, miecze, topory i młoty wydawały jeden ciągły metaliczny dźwięk. Orcbreaker Sindgana właśnie stawał się Elfbreakerem, gdy jego właściciel padł na ziemię. Strzała tkwiła w jego piersi. Totalny krytyk 19-20 x2. Morale krasnoludów natychmiast się zmniejszyły i zaczęły one przegrywać. Miasto stanowiło już zaledwie stu osobników płci męskiej + 37% nie walczących + dwóch 7 poziomowych kapitanów + 3 pięciopoziomowych poruczników + 23 sierżantów. Łącznie było ich wszystkich około 165, ale ciągle ginęli od zabójczej bronii elfów. Zielonych było już mniej. Zaledwie 74 chodziło po polu bitwy, jednak kilku wraz z Zellenem siedziało w lesie. Burgham Artissle, jeden z pozostałych kapitanów dostrzegł skąd doleciała strzała i z krzykiem "Za Indoruth!" na ustach ruszył wraz ze swoim oddziałem w kierunku lasu, gdzie znajdowało się jeszcze kilku zielonych. Stworzyli w biegu szyk szarżującego klinu i natarli na las. Spodziewali się, że Elfów będzie tam więcej niż 10. Nie mylili się. Spotkali się z pewną śmiercią. Cała Elficka gromadka siedziała w krzakach. Krasnolud zrozumiał, że ów krzyk, uświadamiający elfom, że mają dać do walki wszystkie siły był tylko sprawnym językowym manewrem. Burgham wyjął swój szeroki, krasnoludzki miecz, jakże odmienną dla krasnoluda broń i zaczął atakować. Jego oddział robił to co on, jednak krasnoludy nie były tak wspaniałe jak ich przywódca. Mimo wszystko szyk klinowy szybko zamienił się w okrąg, co pozwoliło krasnoludom na zakrycie własnych pleców. Nie był to trafiony pomysł. Elfy miały łuki i po pewnym czasie z 17 krasnoludzkich wojowników została już tylko zwarta, aczkolwiek najlepsza trójka. Burgham - kapitan, Gromler - silny potężny wojownik uzbrojony po zęby posiadający wielki młot i Traggis - Paladyn Clangeddina.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anulorn10
Imperator Administrator
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 1724
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5
|
Wysłany: Nie 13:11, 18 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
(jak w każdym tekście będą jedyne pojawiające się cyfry "3" i "7" to nigdy nie stworzy się pożądnej książki.
Musisz tak dokładnie opisywać calą sytuacje!? Mam już trochę dość tabelek i wykresów jako MG w rpgach. Po kiego przedstawiciela królestwa protariota potrzebna mi informacja ilu sierżantów, z jakim levelem obecnie walczy z elfami?? Wiem że się dużo czepiam ale nie moge inaczej... )
Elfy dalej szyły ze swoich łuków, jednak doskonałe zbroje i tarcze krasnoludów stawały na drodze każdej strzale. Wtem rozległ się krzyk Traggisa "Clangeddin!" i paladyn (krasnolud paldayn - też pomysł ) rzucił się w bok na zaskoczonego elfa.
Burgham i Gromler natomiast zaszarżowali w przód siekając krzaki swoją śmiercionośną bronią.
***
Zennel potrząsnął z desaprobatą głową i po cichu opuścił pole bitwy.
Lepiej przegrać i żyć - pomyślał elf, przewracając zupełnie na odwrót krasnoludzkie przysłowie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rosom@k
Imperator Administrator
Dołączył: 03 Paź 2005
Posty: 1509
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Pon 22:06, 19 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
( To wszystko tak tylko dałem żeby było bardziej diendiowo Zieloni mogą być, ale ok, będę rzadziej używał tego określenia. Myślisz że Crashnoludy nie miały Paladynów? Napewno jakiś miały.)
"LEPIEJ UMRZEĆ, A WYGRAĆ!!!" Krzyknął Burgham do towarzyszy i zaszarżował na elfy w mocno przykulonej pozycji. Gromler biegł tuż koło niego, a Traggis w tym czasie szeptał jakies zaklęcie. Jego ruchy i refleks przydatny przy koncentracji wraz z unikaniem strzał były niewiarygodne, a wiele elfów musiało mu pozazdrościć zwinności. Żadna strzała go nie trafiła, a zaklęcie było już ukończone. "Osłonięcie kogoś" zaczęło działać. W tym momencie zbroja płytowa Gromlera nie wytrzymała i strzala przebiła się do uda krasnoluda. Nie poczuł jednak wielkiego bólu, ponieważ Traggis przejął połowę jego obrażeń. Paladyn był teraz pogrążony rzucaniem następnego czaru, po czym z niezwykłą zwinnością zaatakował na elfy. Padały pod jego ciosami jeden po drugim, aż Gromlerowi opadła szczęka. "Musisz mnie tego nauczyć " Powiedział doświadczony wojownik. Walczyli sami przeciwko około czterdziestce elfów, jednak byli jednymi z najlepszych i byli w stanie ich pokonać, zanim padną z bólu i wyczerpania.
***
Tarrit przestraszył się bardzo, gdy zobaczył, że także jego ojciec wyrusza na wojnę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|